wtorek, 26 czerwca 2012

Hania i Ania


Hania i Ania przyciągają uwagę ubiorem wygodnym, a równocześnie ładnym i ciekawym. Hania ma na sobie czarne legginsy i chustę, które stanowią idealne tło dla sweterka w etniczne wzory i brązowej, skórzanej torebki. Całość uzupełniają buty w kolorze jasnego brązu. Ania zaś to czerń i granat, trampki, no i kołnierzyk dżinsowej koszuli, wypuszczony spod bluzy.

  

sobota, 23 czerwca 2012

Konkurs Hair Revolution - konferencja prasowa


 Kilka dni temu w restauracji Blu miałam okazję wziąć udział w konferencji prasowej, podczas której ogłoszone zostały wyniki konkursu Hair Revolution. Konkurs ten dedykowany jest stylistom fryzur, związanym z Trendy Hair Fashion. Tegoroczna edycja odbywała się pod hasłem "Japan Style", ponieważ w nagrodę laureat konkursu ma możliwość wziąć udział w United Danks Contest w Japonii. Było więc o co walczyć ;-) W jury zasiadło kilka osób, profesjonalnie zajmujących się szeroko rozumianym fryzjerstwem, a także związanych ze światem mody. Spośród nich warto wymienić dwie, bo związane bardzo mocno z bielskim modowym środowiskiem. Przewodniczącą jury była projektantka Natasha Pavluchenko. Jedną z członkiń jury była też Pamela Szczyglewska, prowadząca blog Disturbed Style (znana ze zdjęć, dla których tłem są zazwyczaj bielskie ulice). Dwa pierwsze miejsca w konkursie w udziale przypadły Tomaszowi Szabelce z Chorzowa i Joannie Szlagór z Bielska-Białej.                                                                
                                        
Przy okazji spotkania prasowego można też było obejrzeć niesamowicie ciekawy pokaz, w którym główną rolę grały wysokie, barokowe wręcz fryzury. Modelki z agencji Grabowska Models świetnie poruszały się do urozmaiconej choreografii i w rytm muzyki, która mi osobiście bardzo przypadła do gustu. Tak więc siedziałyśmy sobie z Anią, prowadzącą blog Moda na Strychu, i oglądałyśmy ;-) No i tradycyjnie już dodam, że bardzo dobrze, iż w BBa się dzieje coraz więcej ;-)

piątek, 15 czerwca 2012

People with Passion: Ela Rymkowska / Mariaela

Mariaela to nazwa marki, którą kojarzyć powinien każdy, kto lubuje się w biżuterii artystycznej, tworzonej z wielką pasją i wyczuciem. Jej autorką jest Elżbieta Rymkowska, bielszczanka "od pokoleń", od której uzyskałam bardzo ciekawe odpowiedzi na nie mniej ciekawe pytania :-)

Sylwia: Kiedy zrodził się pomysł na tworzenie biżuterii? Jak długo myślałaś nad tym, jak będą wyglądały pierwsze kolczyki czy też wisiorki?
Ela: Biżuterią zajmuję się już od dziesięciu lat. Z wykształcenia jestem pedagogiem i początkowe hobby stało się moją pasją. Pierwsze prace wykonane były z gliny, cieszyły się dużym powodzeniem, więc poszłam na kurs i kupiłam profesjonalny piec do wytapiania szkła i ceramiki.

Sylwia: Jak wygląda proces tworzenia biżuterii? Skąd bierzesz komponenty?
Ela: Obecnie główną domeną moich prac są kamienie naturalne, bursztyn i szkło fusingowe, a każdy drobiazg często sam podpowiada, w jaki sposób chce być wyeksponowany... Wciąż uczę się barwienia szkła i malowania na nim i zawsze z ciekawością zaglądam, co wytopiło się w piecu. Procesy zachodzące podczas wypału dają często nieprzewidziane efekty. Poznałam także kilku pasjonatów kamieni i często korzystam z ich wiedzy i doświadczenia.

Sylwia: Czym się inspirujesz, pracując nad nią?
Ela: Projektowanie i tworzenie biżuterii to sposób na wyrażanie siebie, to pasja i oderwanie się od codzienności. Inspiracją może być wszystko, co mnie otacza. Natchnienia szukam w otaczającym mnie świecie – w przyrodzie, w reprodukcjach obrazów, w eksponatach starej sztuki użytkowej (koronki, hafty), w pismach o modzie i życiu. Każdy egzemplarz testuję na sobie – czy chciałabym to nosić, czy praca podkreśla indywidualność kobiecej natury, czy jest ozdobą i czy spełnia kobiece marzenia, bo przecież biżuteria ma duszę...

Sylwia: Co Ci się podoba w biżuterii ogólnie, a czego unikasz?
Ela: Robię to, co lubię – małe unikatowe dzieła. Wyłuskuję naturalne piękno minerałów, podkreślam tajemniczość stopionego kolorowego szkła i precyzję misternego drucika. Praca ta sprawia mi ogromną radość i coś z tych emocji pozostaje w biżuterii... Dlatego nie lubię powierzchownego blichtru i mechanicznej doskonałości.

Sylwia: Dla jakich kobiet dedykowane jest to, co robisz? Czy to jest grupa o jakichś specyficznych cechach charakteru lub estetyce?
Ela: W moich opisach prac często posługuję się zwrotem „dla kobiet ceniących oryginalny styl i pragnących podkreślić swoją osobowość”. Tworzę dla kobiet odważnych, niezależnych, kochających niepowtarzalną biżuterię. W precjozach nie ma bariery wiekowej, ponieważ znam kobiety w wieku mojej mamy z entuzjazmem strojące się w moje wisiory i pierścienie. Cieszy mnie radość klientki, gdy znajdzie u mnie coś inspirującego, jedynego w swoim rodzaju, coś co można dać w prezencie najbliższej osobie... bo największą satysfakcją jest moment, kiedy zdajemy sobie sprawę, że to, w co włożyło się tyle serca – podoba się także innym.

Sylwia: Mieszkasz i tworzysz w Bielsku-Białej. Jaki jest Twój stosunek do tego miasta? Co Ci się podoba, a co byś zmieniła?
Ela: Bielsko-Biała to moje miasto rodzinne od pokoleń. Jestem także dziedziczką wielu kultur, bo w moich żyłach płynie krew zarówno rdzennego warszawiaka jak i niderlandzkiego osiedleńca spod Wilamowic, czy bialskiej mieszczki w bufiastej jakli. Szacunek dla miasta i jego historii wyraziłam między innymi w cyklu „Pierścionki Bielszczanki”. Tworząc tą biżuterię inspirowałam się naszymi zabytkami i charakterystycznymi budowlami. Na pewno zamieniłabym szerokie chodniki na obrzeżach miasta na ścieżki rowerowe i w centrum miasta... także. I rozpisałabym na nowo konkurs na rewitalizację bielskiego Rynku według starych fotografii.

Sylwia: Czy, chodząc po ulicach miasta, zwracasz uwagę na to, w jaki sposób ubierają się mieszkańcy Bielska-Białej?
Ela: Tutaj dzieje się wiele... Pragnę, aby kobiety w moim mieście czuły się w pełni dowartościowane, aby zachwycały swoją urodą, podkreślaną wyjątkową, wysublimowana biżuterią... oraz, aby inspiracje do tego czerpały z mojej pracowni ;-)

Sylwia: Jak wyglądają ludzie na ulicach naszego miasta jeśli o biżuterię chodzi? Czy często zdarza Ci się podpatrzyć coś fajnego, zainspirować się może?
Ela: Niekończąca się pomysłowość uroczych Bielszczanek, kobiet ceniących sobie piękno i bogactwo w małych, lekkich formach, jest często znakomitą inspiracją do stworzenia nowego cyklu czy indywidualnego projektu. Tak powstały np. cykle: "romantyczne reprodukcje:", "ogród sztuki", "siła kamienia".

Sylwia: Jakie są Twoje plany na najbliższy czas? Będziesz nadal rozwijać markę, czy może chciałabyś zająć się też czymś innym?
Ela: Szukam wciąż nowych rozwiązań dających satysfakcję; pragnę spełniać swoje marzenia, bo praca moja daje mi radość i spełnienie artystycznych wizji.


MARIAELA BIŻUTERIA ARTYSTYCZNA
Facebook (klik!)
WWW (klik!)

niedziela, 10 czerwca 2012

Nastka i Ania


Anię i Nastkę spotykam nieopodal ulicy 11 Listopada. Przyciągają wzrok zgrabnymi kolorystycznymi zestawieniami i ciekawymi dodatkami: torebkami, wisiorkiem, okularami, no i stylowymi butami ;-) Dodam, że niezbyt często mogę dorwać kogoś, kto pomyka po mieście w butach na obcasie i ubrany jest tak ładnie :-) Dziewczyny prowadzą blog, ale na dodawanie nowych postów i zdjęć do tej pory miały niewiele czasu z powodu kończenia szkoły średniej.


wtorek, 5 czerwca 2012

W labiryncie ciuchów 4 - swap party BBa! 2/2


"Taka ilość fajnych ludzi, detali, ciuchów i innych takich nie zmieści się w jednym poście" - pomyślałam i... walnęłam dwa ;-) Nie miałam zbyt wiele czasu na robienie zdjęć, ale mimo to coś udało mi się popstrykać ;-) Przede wszystkim jednak muszę napisać, że uwielbiam swapy nie tylko ze względu na ciuchy i dodatki, ale też z racji dużej ilości kreatywnych jednostek, które odwiedzają te imprezy :-) No i za każdym razem bardzo się z obiema Agatami (jedną - współorganizatorką, a drugą - menadżerką Labiryntu) szalenie cieszymy, kiedy widzimy "świeżą krew", czyli nowe twarze ;-)

















poniedziałek, 4 czerwca 2012

W labiryncie ciuchów 4 - swap party BBa! 1/2



Ogromna ilość ciuchów i dodatków, najrozmaitsze fasony, kolory i wzory, świetny DJ Cookie i Showroom, a ponadto konkursy i dużo, dużo Was (tych, których nie wystraszyła pogoda na zewnątrz) - tak pokrótce wyglądało czwarte Swap Party "W labiryncie ciuchów". Naszymi gośćmi specjalnymi były Uszyte Marzenia, Cingari, Mania Design i Hullu. Podczas konkursów to właśnie od nich można było wygrać upominki.


Tradycyjnie już można było uraczyć się muffinkiem. Dochód z ich sprzedaży Vegan Forfiters przeznaczyli w całości na przytulisko dla koni Przystań Ocalenie. Kosztowałam i bardzo sobie chwalę ;-)


Wy także dopisaliście - było modowo i kolorowo ;-) Żałuję, że obowiązki organizatora nie pozwoliły mi na zrobienie większej ilości zdjęć. Mam nadzieję, że chociaż część z Was znajdzie się na nich ;-)